top of page

Mogiły żołnierzy I wojny światowej w Mysłowicach


Mysłowice to miasto, z którym jestem związana od urodzenia. Jego początki datuje się na XIV w., więc ma za sobą spory kawałek historii. Dzisiaj jednak w mieście najbardziej widoczne są ślady z 2. poł. XIX w. i 1. poł. XX w.


Jednym z nich są mogiły żołnierzy z czasów I wojny światowej (zwanej Wielką Wojną), które znajdują się na nowym cmentarzu parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Mikołowskiej, sektor J1.


Wizyta w tym miejscu jest dla mnie zawsze przejmującym doświadczeniem. Wielka Wojna była konfliktem między ówczesnymi mocarstwami, a w armiach austriackich, rosyjskich

i niemieckich znaleźli się żołnierze różnych narodowości: polskiej, rosyjskiej, rumuńskiej

i wielu innych.


Młodzi ludzie, którzy zginęli między 20. a 34. rokiem życia. Kto wie, czego mogliby dokonać, gdyby Wielka Wojna nie odebrała im wszystkiego. Napisy na ich mogiłach uświadamiają mi, jak często nie mamy żadnego wpływu na okoliczności, w których przyszło nam żyć i działać. Najwięcej spoczywa tutaj żołnierzy z armii rosyjskiej i rumuńskiej. W innych mogiłach są żołnierze armii niemieckiej, austriackiej, serbskiej oraz trzech żołnierzy armii angielskiej. Na dwóch tablicach widnieją cztery litery N. Oznacza to, iż o tych osobach nie wiemy nic oprócz tego, że służyli w którejś z tych armii i tam zginęli. Moją uwagę zwraca szeregowy armii serbskiej Dracoliub Miodovic. Jego imię w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co „smokolubny”. Zginął, mając zaledwie 26 lat.


Przejmująca jest także tablica z napisem: „Emil Hanke” i czterema rzędami „NN” pod spodem. Nie mamy informacji, gdzie ten człowiek służył, nie znamy dat jego urodzenia

i śmierci. Wiemy tylko, że był jedną z ofiar Wielkiej Wojny.


Wielką ciekawość wzbudziły we mnie tablice upamiętniające trzech żołnierzy z armii angielskiej. Byli to: Patrich Kelly, James Kennedy i Patric Gerebrau. Przypuszczam, iż ostatni z nich był węgierskiego lub rumuńskiego pochodzenia. Niesamowite jest to, iż los rzucił człowieka o nazwisku słynnego prezydenta USA do miasta, z którym jestem związana od początku mojego życia.


Los tych ludzi pobudził moją ciekawość i skłonił do dalszych poszukiwań wiadomości na temat przebiegu Wielkiej Wojny w Mysłowicach i na Górnym Śląsku. Gorąco zachęcam wszystkich czytelników do wizyty w tym miejscu oraz do zainteresowania się śladami wielkiej historii w okolicy swojego miejsca zamieszkania. Jak widać, czasem nie trzeba daleko szukać. Czasem wielka historia jest tuż za rogiem.




bottom of page