Górka Słupecka dawniej i dziś
- Katarzyna Ryker
- 19 lis
- 3 minut(y) czytania
Pewnego słonecznego, lutowego dnia wybrałam się do jednego z moich ulubionych miejsc. Jest to Górka Słupecka, która znajduje się w Brzęczkowicach, czyli jednej z mysłowickich dzielnic. Najpierw odwiedziłam groby mojego pradziadka i prababci, a potem udałam się do sąsiadującego z cmentarzem lasu.
Weszłam w gęstwinę lasu tuż za brzęczkowickim cmentarzem parafialnym. Do dzisiaj są tam obecne ślady wyjątkowo burzliwego czasu – ostatnich dwóch lat II wojny światowej. Znajdują się tam tzw. kochbunkry, czyli odlane z betonu jednoosobowe stanowiska strzeleckie. To miejsce pobudza wyobraźnię miłośników historii, obecnie jest nieco zapuszczone.
Te obiekty, nazywane także schronami lub Einmannbunker, zostały w dużej mierze zasypane ziemią, a ich pokrywy porosły grubą warstwą mchu. Jednak odrobina wyobraźni pozwala odwiedzającym przenieść się w czasie do ostatnich miesięcy II wojny światowej. Do dziś między drzewami czytelne są linie okopów. Chociaż czas sprawił, że stały się one znacznie płytsze, wciąż można rozpoznać przebieg ich dawnych tras. Jest to część fortyfikacji polowej Stellung B2, utworzonej w 1944 roku, kiedy to armia III Rzeszy starała się desperacko obronić przed Armią Czerwoną. Linia ta przebiegała brzegiem Przemszy przez Mysłowice do Imielina.
Jedno ze stanowisk zdecydowanie wyróżnia się wśród pozostałych. Większość bunkrów ma dach z widocznym otworem strzelniczym i wejściem dla strzelca z drugiej strony, jedno zachowane stanowisko przeciwlotnicze znacząco się różni – posiada wielki otwór od spodu, w przeciwieństwie do zamkniętych pokryw pozostałych kochbunkrów.
Spoglądając na tych niemych świadków historii, wyobrażam sobie żołnierzy, którzy te stanowiska zajmowali. Z jak wielkimi obawami musieli się mierzyć? Co sobie myśleli, zajmując te pozycje? Ilu ludziom odebrali życie? Ile maszyn wroga uszkodzili? Czy żołnierz zamknięty w konstrukcji z żelbetonu nie był w gorszym położeniu niż ostrzeliwany przeciwnik przemierzający otwartą przestrzeń? Można przypuszczać, że pozycja strzelca nie była łatwa, gdyż odłamki uszkodzonego betonu stwarzały dodatkowe zagrożenie.
Z jednej strony kontakt z tymi niemymi świadkami historii daje mi hobbystyczną satysfakcję, z drugiej jednak rodzi smutek i melancholię. Oto stanowiska walki, na których ludzie ryzykowali życie, dziś stały się jedynie kubłami na butelki po piwie.
Mijając dalej pomnik przyrody, natrafiam na tablicę z 2004 roku. Wtedy to Polska stała się członkiem Unii Europejskiej, a prezydenci Jaworzna, Mysłowic i Sosnowca upamiętnili miejsce, które niegdyś było atrakcją turystyczną przyciągającą gości z całej ówczesnej Europy.
Napis na tablicy głosi:
Mysłowice AD 2004
W miejscu, w którym niegdyś stykały się granice trzech państw, wspólnie świętujemy wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i jesteśmy dumni, że razem budujemy „Europę bez granic”
Jest to nawiązanie do znajdującego się nieco dalej Trójkąta Trzech Cesarzy (niem. Dreikaiserreichsecke), gdzie do czasów wybuchu I wojny światowej (1914 r.) stykały się granice trzech państw: Niemiec, Austro-Węgier i Rosji.
Obok tablicy przymocowano fragment Wieży Bismarcka. Ta majestatyczna budowla została wzniesiona na Górce Słupeckiej w 1907 roku i stanowiła w tamtym czasie główną atrakcję turystyczną Mysłowic. Na mocy decyzji wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego została ona rozebrana w 1933 roku. Kto wie, jaką to atrakcją turystyczną mogłaby być dziś, gdyby nie tamta decyzja? Solidność budulca potwierdza fakt, że jej granitowe płyty do dziś służą ludziom – wykorzystano je do budowy schodów prowadzących do kościoła w Brzęczkowicach.
Mam nadzieję, że jednoosobowe stanowiska strzeleckie doczekają się kiedyś renowacji. Są tego warte – dla zachowania pamięci i zrozumienia historii przez przyszłe pokolenia.









