top of page

Blaknący park miniatur


Kunszt, ówczesność, pomysłowość. Tymi trzema słowami można opisać wystawę czasową Małe arcydzieła. Europejska grafika dawna. Miniatury wielkich (i nie tylko) nazwisk wystawione na działanie światła umysłów oraz lamp na zatrważająco krótki okres – trzy miesiące. Czy można oczekiwać lepszej zachęty, by zatrzymać się w (czasie) biegu dnia codziennego i zajrzeć do Muzeum Śląskiego?


Prezentowany zbiór charakteryzuje się dużą różnorodnością. Od scen biblijnych, mitologicznych, historycznych, rodzajowych, przez portrety biednych i bogatych, po mapy, budynki czy ich elementy. Szczegółowość zobrazowanych zgliszcz może wywołać w odbiorcy tzw. ruinenlust (niem. ‘czerpanie przyjemności z przebywania wśród ruin’). Nie brakuje też metafor codzienności – Zazdrosna kobieta czy Wieprz w zabawny sposób ukazują wartości i przekonania panujące w czasach ich autorów.


Część dzieł została wypożyczona z Fundacji Pałac w Bycinie, jednak nie jest to najdłuższa z dróg na obecną wystawę. Niektóre prace pamiętają czasy przedwojenne, kiedy to Tadeusz Dobrowolski nabywał pierwsze zbiory, które potem trafiły do Muzeum Górnośląskiego i ostatecznie do rąk kolekcjonerów, a ci z kolei użyczyli je na potrzeby wystawy.


Wielkie nazwiska brzmią obiecująco, jednak wystawa zachwyca nie tylko dzięki nim. Mniej znani autorzy, tacy jak Schübler, dbałością o szczegóły także dowodzą wysokiego poziomu swoich umiejętności. Jego Pomnik nagrobny z personifikacją śmierci przyciąga wzrok równie skutecznie co wspomniany już Wieprz Rembrandta.


Przyglądając się poszczególnym pracom, można doznać zdziwienia. Czasem anatomia czy perspektywa są zaburzone, jednak w tym tkwi piękno miniatur – są one prawdziwymi „świadkami” swoich czasów, odzwierciedlają sposoby kształcenia artystycznego czy wiedzę twórców.


Podczas zwiedzania wystawy warto zatrzymać się na dłużej przy serii miniatur prezentujących tematy wojenne i powojenne. Podpisy wzbogacają odbiorcę o kontekst kulturowy, ukazują mentalność ówczesnego społeczeństwa.


Tak krótki czas wystawy podyktowany jest czynnikami zewnętrznymi – dzieła te mogą być wystawione na działanie światła tylko na „chwilę”, później zaczynają blaknąć. Biorąc pod uwagę to, co zostało na nich przedstawione, myślę, że jest to idealna metafora skłaniająca do afirmacji codzienności, podjęcia próby wyczulenia oka na szczegóły dnia codziennego, jego charakterystykę, niedoskonałości. Wspomnienie wystawione na działanie światła umysłu może zawierać dziury, moment nie powróci do pierwotnej formy, zacznie się zacierać, modyfikować. Nasyćmy więc (póki mamy do tego okazję) nasze umysły obrazami, Małymi arcydziełami!




bottom of page